niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 7 .

Myślałem, że mnie oczy myliły.
Myślałem, że się przesłyszałem.
Wiesz, jak ja się czuję?
Powiedz mi, jak się teraz powinienem czuć?

I stoję tu teraz przed tobą i czekam.
"Blue Monday" New Order

___________________________

Harry nie mógł w to uwierzyć. Ginny Śmierciożercą. Jak ona mogła im to zrobić?! Co ją do tego podkusiło? A może to Voldemort ją zmusił? Użył Imperiusa? Wymazał pamięć, wmówił coś co nie jest prawdą? Harry rozejrzał się.  Nie tylko on wyglądał na zszokowanego. Pani Weasley szlochała cicho, tuląc się do pana Weasley’a. nie mogła w to uwierzyć. Jej córka popleczniczką Voldemorta! Harry marzył tylko o tym, by okazało się to snem, że jego urodziny jeszcze się nie zaczęły lub że Ginny krzyknie zaraz coś w stylu ‘Daliście się nabrać! Ale mieliście miny!’ . A później zacznie się śmiać ze swojego żartu i zetrze Mroczny Znak. Ale on wyglądał na prawdziwy. Był prawdziwy. Dla Harry’ego były to najgorsze urodziny.
- Ginny – zaczął – powiedz że to żart, że to wszystko nieprawda.
Ale ona zaśmiała się tylko. Jej śmiech był prawie identyczny jak śmiech Bellatrix, tak samo szyderczy. Nagle Ginny przestała się śmiać, jakby wychwyciła jego myśl. Spojrzała na niego.
- To prawda Harry. – powiedziała chłodno – jestem wierna Czarnemu Panu.
- Ale Ginny… dlaczego? – spytała Molly.
 - Tylko on jeden mnie rozumie. Poza tym mam dość życia ze zdrajcami krwi, przemądrzałą szlamą i tym durnym Potterem! Powinieneś zginąć tak jak twoi rodzice! Przez ciebie Czarny Pan nie może dojść do władzy! – krzyczała Ginny – Percy miał racje, jesteście nikim, Dumbledore i te jego mądrości! Zakichany staruszek! Czarny Pan w końcu przejmie władzę nad tym światem a ja dostanę nagrodę za swoją wierność, jeszcze zobaczycie!
Znowu się szyderczo zaśmiała. Wszyscy byli w szoku. Pani Weasley dalej szlochała.
- Ginny co oni ci zrobili? Oni cie omamili! – powiedziała.
- Nie, MAMO. – odpowiedziała jej dziewczyna – oni mi pokazali prawdziwe życie.
- Och, nie nie … najpierw Percy, teraz ty. Kto będzie następny? Wróć do nas, proszę!
- Nigdy.
Harry chciał powiedzieć, że ją kocha, że wszystko pamięta, chciał ją błagać żeby wróciła do nich, do niego, lecz nie mógł wydobyć słowa. Wielka gula rosła mu w gardle. Nagle Ginny podeszła bardzo blisko niego, zbliżyła swoją twarz do niego tak, że czuł jej oddech i zapach niczym nie przypominający jej kwiatowych perfum.
- Teraz Clemence ma cię tylko dla siebie. Żegnaj Harry. Zapomnij o mnie. – po tych słowach wyszła z domu, nie patrząc na nikogo. Usłyszeli tylko jak dziewczyna deportowała się z głośnym trzaskiem. Harry opadł bezwiednie na krzesło.

* * *

Bellatrix weszła do posiadłości Malfoy’ów.
- Udało się? – spytał ją Lucjusz, gdy tylko ją zobaczył.
Bellatrix uśmiechnęła się złośliwie.
- Oczywiście. – powiedziała i usiadła przy stole – możemy działać dalej.
- Bello – powiedział Greyback. – jesteś wspaniała.
- Wiem o tym. Nikt nie zrobi tego lepiej ode mnie. A ta mała – Bellatrix wskazała na nastoletnią dziewczynę kulącą się w kącie pomieszczenia. – niedługo będzie skończona. Tak samo jak ten Potter. – Bellatrix zaśmiała się szyderczo.
Dziewczyna w kącie zapłakała cicho.

_____________________

Przepraszam że taki krótki. ;3 Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział bo zabierają mi laptopa na konserwację. ;/ Ale obiecuję że nadrobię zaległości z moim blogiem i z waszymi też. ;*
Pozdrawiam. <3

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 6 .

Wydaje ci się, że jesteś samotny i pusty,
Aż do czasu, kiedy uświadomisz sobie,
że siedzisz w tym po uszy.
Teraz strach mieszka tutaj na stałe,
podczas gdy miłość bywa tylko w gościach.
"Watching The Detectives" Elvis Costello and the Attractions

______________________________

 Minął już tydzień a nikt z domowników Nory nie wiedział co się dzieje z Ginny Weasley. Pani Weasley nie była nawet w stanie przyrządzać kolacji. Pomagały jej Tonks i Hermiona. Arturowi Weasleyowi wszystko leciało z rąk i nie miał już głowy do mugolskich przyrządzeń. Bliźniacy przestali eksperymentować i odkąd Ginny zniknęła nie było słychać jakże normalnych wybuchów i hałasów dochodzących z ich pokoju. Atmosfera w Norze była napięta. Każdy martwił się o Ginny. Nawet Harry. Czuł, że ta rudowłosa dziewczyna jest mu bardzo bliska. Jedynie jedna osoba w całym domu nie przejmowała się najmłodszą Weasley'ówną. Clemence.
- Pewnie zniknęła z tymi dwoma fagasami z którymi była ostatnio. - powtarzała ciągle.
Pani Weasley chciałaby, żeby tak było bo przynajmniej miałaby pewność, że jej córka żyje. A tak? Żadnej wiadomości od  niej. Wysyłali jej listy poprzez Hedwigę lecz ta zawsze wracała po paru godzinach z nietkniętym nawet listem. Albo go nie otwierała specjalnie i odsyłała Hedwigę, albo... nie to nie prawda. Ona musi żyć! Chociaż z drugiej strony było to wątpliwe. A może... Gdyby zginęła z rąk śmierciożerców Prorok Codzienny na pewno by o tym napisał. Harry schodził właśnie na śniadanie. Przy stole wszyscy już siedzieli. Oprócz Clemence. Ostatnio wogóle rzadko z nimi przebywała. Fleur nie wiedziała co się z nią dzieje. Dawniej nie była taka. Zawsze była uśmiechnięta. A teraz? Zero radości, dziwnie się zachowywała. Gdyby byłą czarodziejką Fleur podejrzewałaby ją o służbę Voldemortowi. Nawet Harry'emu nie poświęcała już tyle uwagi. Nie wiedzieli, że to dopiero cisza przed burzą. Trzy dni temu odwiedził ich Snape, który dał Harry'emu wywar, który miał przywrócić mu pamięć. O dziwo, zadziałało. Wszyscy byli w szoku. Harry najbardziej. Być może to przez niego Ginny zaginęła! Nie mógł sobie tego wybaczyć. Obiecał sobie, że jutro zaraz po jego urodzinach zostawi w Norze kartkę z wyjaśnieniami i wyruszy żeby odnaleźć Ginny. Cały czas wierzył, że ona żyje. Wszedł do kuchni i powitał wszystkich.
- Wyglądasz jak Lupin po przemianie! - zawołał Syriusz do Harry'ego. - Nie miałem nic złego na myśli - dodał, widząc twarz Lupina.
Harry wykrzywił się w dziwnym uśmiechu.
- Daj mu spokój. - powiedział Remus - Harry to nie twoja wina, że straciłeś pamięć i nie pamiętałeś o Ginny.
- Ona mi tego nie wybaczy. - zmartwił się Wybraniec.
- Jestem pewny, że ci wybaczy. - pocieszył go Syriusz - w końcu poluje na ciebie odkąd ma 11 lat.
Harry tym razem szczerze się uśmiechnął. Pani Weasley nałożyła mu pełno jajecznicy.
- Dziękuje. - powiedział do niej chłopak.
- Hedwiga dzisiaj znowu przyniosła z powrotem list od Ginny. Naprawdę już nie wiem co mam robić. Nie wiem gdzie jest...czy żyje.. Wszędzie porozwieszaliśmy plakaty z informacją, że zginęła. Prorok Codzienny także o niej pisze. I nic. - pani Weasley zapłakała cicho. - Harry, jutro są twoje urodziny i tak sobie pomyślałam...
- Niech sobie pani nie robi kłopotu. Już wystarczająco dużo pani dla mnie zrobiła przez te wszystkie lata. Sprawiłem pani tyle bólu i zawodu a pani dalej przyjmuje mnie w każde wakacje i święta. - przerwał jej Harry.
- Jesteś dla mnie jak syn Harry. Ci Dursleyowie nie traktują cię zbyt dobrze. Zrobię tort na twoje urodziny. I bez dyskusji! - pani Weasley powiedziała szybko gdy zobaczyła, że Harry już otwiera usta, by się sprzeciwić, żeby nie robiła sobie kłopotu.
Harry uśmiechnął się.
- Dziękuje. - powiedział.
Molly uśmiechnęła się do niego.

* * *

Ciemność. Wszędzie ciemność. I strach. A tuż nad uchem nastoletniej Gryfonki rozległ się szyderczy śmiech Bellatrix Lestrange.
- Już po tobie mała. - powiedziała i zaczęła męczyć dziewczynę Cruciatusem.

* * *

Nadszedł kolejny dzień. Urodziny Harry'ego. Chłopak zszedł na dół. Czekały na niego prezenty. Zaczął je otwierać. Pani Weasley zrobiła mu tylko babeczki, ale Harry;emu w zupełności to wystarczyło. Hermiona dała mu książkę Mistrzowie quidditcha, Ron dał mu nowy fałszoskop, bliźniacy duży zestaw Magicznych dowcipów Weasley'ów, Hagrid dał mu samopiszące pióro, Lupin i Tonks dali mu nowe rzeczy do czyszczenia swojej miotły, z czego Harry bardzo się ucieszył. Syriusz natomiast podarował mu stary zegarek należący kiedyś do jego ojca.
- Mam coś jeszcze. - powiedział Syriusz i wręczył jakieś zdjęcie Harry'emu.
Chłopak spojrzał na zdjęcie. Z fotografii patrzyli na niego rodzice Harry'ego, który przepychali się lekko, tak aby stanąć na środku zdjęcia. Uśmiechali się do niego szeroko. Harry zanim zdążył się opanować poczuł, jak łzy mu lecą po policzkach. Harry przypomniał sobie o albumie, który Hagrid dał mu kiedyś. Szybko pobiegł na górę po niego.
- Syriuszu! Zobacz co zrobiłeś! - zrugała Syriusza Molly.
Harry wrócił z powrotem do kuchni z albumem pod pachą.
- Wszystko w porządku. - zwrócił się do pani Weasley.
- Co to jest Harry? - spytał go Lupin, wskazując na album.
- To album ze zdjęciami moich rodziców.
- Skąd go masz?
- Hagrid dał mi go pod koniec mojego pierwszego roku w Hogwarcie. Powiedział, że pisał do znajomych z prośbą o ich zdjęcia.
Nagle ktoś wszedł do kuchni. Dziewczyna z brązowymi oczami i z długimi płomiennorudymi włosami.
- Ginny! - krzyknęła jednocześnie Molly i Harry.
Harry ucieszył się. Ginny nareszcie wróciła! Nareszcie będą mogli być razem. Pani Weasley podbiegła do Ginny, żeby ją przytulić lecz ta odsunęła się od  niej.
- Ja też mam dla ciebie prezent, Harry. - powiedziała Ginny do Wybrańca.
Zaczęła podwijać rękaw bluzki. Wszyscy zamarli i wpatrywali się zaszokowani w rękę dziewczyny. Na lewym przedramieniu Ginny Weasley wypalony był mroczny znak.

_____________________

Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba, bo mi nie wydaje się specjalnie fajny. ;) :3

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 5


Patrzy przez okno
I co widzi?
Widzi jasne i puste niebo.
Gwiazdy wschodzące dzisiejszego wieczoru.
Widzi zdewastowane miejskie przedmieścia.
Widzi ocean wzburzony wiatrem.
I wszystko to zostało stworzone dla nas.
Wszystkie te rzeczy zostały stworzone
Dla mnie i dla ciebie…
‘’The Passenger’’ Iggy Pop

Molly siedziała przy stole w kuchni i z niecierpliwością wyczekiwała córki. Bardzo się o nią martwiła. Wyszła późnym południem i do tej pory nie wróciła, a była już pierwsza w nocy. Nie wiedziała, jak Ginny wytrzyma tą sytuację. Przecież ona kocha Harry’ego a on stracił pamięć i na domiar złego jest z Clemence, co większości domownikom się nie spodobało. Nagle Molly usłyszała jak ktoś zdejmuje buty w korytarzu. Pewnie to była Ginny. Molly wyszła na korytarz i zszokowała się widokiem córki. Miała potargane włosy, przekrwione, nieobecne oczy i dziwny oddech. Dziewczyna zdjęła buty i chwiejnym krokiem ruszyła do schodów.
- Co ci się stało? – spytała przestraszona Molly – ktoś cię napadł? Śmierciożercy? Trafili cię jakimś zaklęciem?
Ginny nie odpowiedziała. Gdy weszła na kilka pierwszych schodków, zachwiała się i spadła z hukiem na dół. W pokoju na górze trzasnęły drzwi i Harry wyszedł żeby zobaczyć co to był za hałas. Zobaczył Ginny na dole i panią Weasley. Rudowłosa leżała na podłodze. Pewnie się wywaliła lub spadła ze schodów. Harry poczuł się dziwnie widząc wykrzywioną w bólu twarz Ginny. Zszedł szybko na dół i pomógł wstać dziewczynie. Wyglądała dziwnie. Chłopak domyślił się, że jest pijana. Ale nie tylko to jej dolegało. Harry wiedział, że Ginny coś jeszcze jest, ale nie miał pojęcia co to było. Nie wiedział, że dziewczyna nie tylko się upiła, ale też najarała i naćpała. Zapewnił panią Weasley, że zaprowadzi Ginny do łóżka i powiedział, że dziewczynę nie trafiło żadne zaklęcie. Uniknął jej pytania i nie powiedział, że Ginny jest wypita. Pani Weasley po zapewnieniach Harry’ego poszła spać. Ale domyśliła się, że Ginny jest pijana. Postanowiła, że porozmawia z nią rano.
- Ooo, cześć Harry. – powiedziała Ginny. – dlaczego nie jesteś z Clemence? Będzie się o ciebie martwić.
- Da sobie radę. – odpowiedział jej chłopak. – nie jest małą dziewczynką.
- Nie wiem Harry, czemu ty z nią jesteś. Przecież ja wiem, że ona ci się nie podoba. Jesteś z nią, bo wcisnęła ci kit, że wcześniej razem byliście i nie chcesz jej zranić. Pewnie cię przede mną ostrzegała, ale to ja z tobą byłam przed twoim wypadkiem. Byłeś ze mną nad jeziorem, powiedziałeś, że mnie kochasz. Że jestem ładna. Pamiętam to Harry.
- Ja nic nie pamiętam. Clemence twierdzi, że to ty mnie zaatakowałaś. Ja… ja nie wiem co mam o tym myśleć. Przepraszam za to jak cię wcześniej nazwałem. Nie powinienem.
- Wierzysz jej Harry?
- Nie. – odpowiedział Harry.
Ginny odetchnęła z ulgą. Może jest jeszcze nadzieja?
- Ale tobie też nie wierze. – dodał.
Ginny poczuła zawód. Głupia Clemence!
- Byłem w świętym Mungu dzisiaj z twoim tatą, gdy cię nie było. Lekarz powiedział, że nie może nic na to poradzić i trzeba czekać aż sam sobie coś przypomnę, tylko trzeba mi pokazywać miejsca lub zdjęcia, które mogą mi pomóc odzyskać pamięć. Na razie przypomniałem sobie o Voldemorcie i moich rodzicach. – oczy mu się zaszkliły na to wspomnienie – a ten facet, który twierdzi że jest moim ojcem chrzestnym, powiedział mi o Hogwarcie i tej grze na miotłach.
- On naprawdę twoim ojcem chrzestnym, Harry. – powiedziała Ginny.
Dotarli pod jej pokój. Dziewczyna nie mogła wytrzymać i spojrzała mu w oczy. Były piękne.
- Wiesz… - odezwał się nagle Harry – twoje oczy coś mi przypominają, tylko nie wiem co, ale jestem przekonany że to są same miłe wspomnienia. Dobranoc Ginny. Przepraszam jeśli cię zraniłem. – po tych słowach znikł za drzwiami swojego pokoju. Ginny postała jeszcze chwilę pod drzwiami i weszła chwiejnym krokiem do pokoju. Hermiona nie spała. Pewnie na nią czekała. Gdy ją zobaczyła zapytała:
- Co ci  się stało?
- Och, naprawdę aż tak źle wyglądam? – spytała ze złością Ginny. Był zła, że wszyscy wtykają nos w jej sprawy.
- Ty jesteś pijana! – krzyknęła Hermiona.
- Och daj spokój. To nic wielkiego. Spotkałam dwóch chłopaków i spędziłam z nimi trochę czasu.
- Ginny a gdyby ci coś zrobili? – spytała ze strachem jej przyjaciółka.
- To byli mugole. – odparła ze spokojem Ginny.
-  To co z tego? Niektórzy z mugoli też potrafią być bardzo niebezpieczni!
- Och, daj już spokój. Jesteś jak moja matka. Idę spać. Dobranoc. – powiedziała i nie zważając na kazanie Hermiony poszła spać.

* * *

Promienie słońca leniwie wdrapywały się do pokoju i oświetlały twarz pewnego czarodzieja z blizną na czole. Chłopak przeciągnął się lekko, wstał z łóżka i spojrzał na zegarek. Była 6:30, a pani Weasley podawała śniadanie o 8, więc miał jeszcze trochę czasu. Ron głośno chrapał na swoim łóżku z uśmiechem na twarzy. Pewnie śnił o Hermionie. Nie trudno się dziwić. Tych dwoje pasują do siebie jak ulał, choć często się przekomarzają. Harry mu zazdrościł. Nie Hermiony lecz tego, że są szczęśliwi. Mają siebie. Co prawda Harry miał Clemence, ale nie czuł do niej nic. Był z nią, bo ona przekonała go, że byli razem przed wypadkiem. Nie chciał jej ranić. Myślał, że z biegiem czasu uczucie do Clemence powróci. Chociaż nie był pewny czy tego chce. Nie było w niej nic, co mogłoby się Harry’emu spodobać. Była ładna i nie przeszkadzało mu to, że jest mugolką, ale czuł, że Ginny wcale nie był mu obojętna przed wypadkiem. Chociaż Clemence twierdzi inaczej. Ginny twierdzi, że to ona była z nim nad jeziorem. Harry tego nie pamiętał i nie wiedział, komu ma wierzyć. Ufał tylko temu rudzielcowi Ronowi i Syriuszowi. Ron nie widział momentu upadku Harry’ego, ale Syriusz twierdzi, że to Clemence go popchnęła.
- Hej Harry. – rudowłosa dziewczyna wyrwała go z rozmyślań. – Czemu tu tak stoisz? Wchodzisz do łazienki czy tylko podziwiasz drzwi i ściany?
Chłopak uśmiechnął się na jej widok. Zawsze cieszył się, gdy ją widział. Była ładna, ładniejsza od Clemence. Harry nie miał za złe Ginny, że to ona go zaatakowała, choć nie był do końca przekonany czy to naprawdę była ona. Nie wyglądała na taką.
- Jak się czujesz? Wczoraj przyszłaś trochę...eee...nietrzeźwa. - zagadnął ją Harry.
- Strasznie mnie głowa boli. To jest nie do wytrzymania. - odparła Ginny.
- Aha. Mam nadzieję że pani Weasley nie będzie na ciebie bardzo wkurzona.
- Tak. Ja też mam taką nadzieję.
Zapadła niezręczna cisza. Obydwoje nie wiedzieli, co powiedzieć. Pierwsza odezwała się Ginny:
- Harry wiem, że nic nie pamiętasz ale ja tego tak nie zostawię. Będę o ciebie walczyła.
- Niby jak? - zapytał Harry.
- A tak. - odparła Ginny i pocałowała go. 
Po chwili odsunęła się i zniknęła za drzwiami swojego pokoju, zostawiając Harry'ego w lekkim szoku. Po chwili się ocknął i wszedł do swojego pokoju. Jeśli Ginny tak zamierza go przekonać do siebie, to on nie ma nic przeciwko.
- Stary co się stało? Wyglądasz jak Luna. - spytał go Ron.
- Jak kto? - zdziwił się Harry.
-  Nie ważne. - Ron machnął ręką z dezaprobatą.
- GDZIE TY SIĘ SZLAJAŁAŚ?! TO MOGLI BYĆ ŚMIERCIOŻERCY! MOGLI CIĘ PORWAĆ I ZABIĆ! TO BYŁ OSTATNI RAZ KIEDY WYSZŁAŚ W WAKACJE Z TEGO DOMU! ZERO DYSKUSJI! - Takie krzyki pani Weasley można było słyszeć przez dobre pół godziny, zanim zawołała wszystkich na obiad.
Harry zszedł do kuchni. Ku niezadowoleniu Clemence, usiadł obok Ginny. Po śniadaniu wszyscy się rozeszli a Harry został i gadał z Ginny na mniej i bardziej ważne tematy.

***

Po długiej rozmowie z Harrym Ginny wymknęła się z domu i znowu poszła do Bena i Paula. Musiała znowu zajarać. Gdy była już prawie na miejscu poczuła, jak coś zimnego i twardego uderza ją w tył głowy i dziewczyna upadła na ziemię.

____________________

Sorki że tyle czekaliście, ale nie miałam neta przez tydzień. ;/
Rozdział krótki, ale mam nadzieję że wybaczycie i że się wam spodoba. ;3

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 4 .

                           Kimże jest człowiek i co posiada,
                           Jeśli doświadcza, że nie potrafi
                           Powiedzieć tego, co prawdziwie myśli.
                           To tylko słowa - nie to, co tkwi w nim.
                                        "My way" Sex Pistols
_________________________

Harry czekał przy drzwiach na Ginny. Poczuł ulgę, gdy dziewczyna zgodziła się pójść z nim nad jezioro. Miał nadzieję, ze nikt nie będzie im przeszkadzać. Że wreszcie będzie mógł z nią porozmawiać szczerze. Ginny w końcu zeszła na dół. Uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech. Wziął od niej jej torbę i ruszyli w stronę jeziora. Szli w milczeniu. Dotarli do jeziora. Ginny wzięła od Harry'ego swoją torbę i zapytała:
- Nie będzie Ci przeszkadzało jeśli zostanę w kostiumie kąpielowym?
- Jak dla mnie mogłabyś zostać i bez tego stroju. - odparł jej Harry.
Rudowłosa zarumieniła się lekko. Zdjęła bluzkę i spodenki. Chłopak popatrzył na nią. Była piękna. Jej długie, rude włosy sięgały jej do pasa i teraz spływały luźno po ramionach. Miała zgrabne nogi, płaski brzuch a oczy... Duże, brązowe oczy Ginny zawsze wywoływały u niego przyjemne ciepło. Patrzył na nią urzeczony.
- Coś nie tak? - spytała Ginny widząc jak Harry się na nią patrzy.
Chłopak wrócił do rzeczywistości.
- Wszystko ok. Tak szczerze to piękna jesteś. - odpowiedział jej.
Ginny po raz drugi zarumieniła się.
- Możemy porozmawiać? Tak szczerze? - spytał ją Harry.
- Jasne. - odparła rudowłosa - O czym?
- O nas. To znaczy o mnie i o tobie. Nawet nie wiem, od czego zacząć.
- Najlepiej od początku. - zasugerowała Ginny.
Harry przysunął się do rudowłosej, złapał ją za rękę i powiedział:
- Kocham cię Ginny.
A potem ją pocałował. Ginny długo czekała na ten moment. Trwali tak w pocałunku godziny, minuty, sekundy. Czas się dla nich nie liczył. Wreszcie oderwali się od siebie i popatrzyli na siebie z czułością. Nie odzywali się, nie było takiej potrzeby. A Ginny wreszcie poczuła tą pewność, że Harry jest jej. Na zawsze.

***

Przy stole w kuchni siedzieli Syriusz, Lupin i bliźniacy. Pili kremowe piwo. Nagle Fred spojrzał w okno i zawołał:
- Idą nasze gołąbeczki.
Spojrzeli w okno. Polną drogą szli Harry i Ginny. Trzymali się za ręce i co chwila wybuchali śmiechem. Nagle usłyszeli krzyk Clemence:
- Ty draniu! Jak mogłeś mi to zrobić! Przecież jesteśmy sobie przeznaczeni!
Wybiegli przed dom w chwili, gdy Clemence pchnęła Harry'ego a ten upadł i uderzył głową w betonową posadzkę. Syriusz podbiegł do niego i zaniósł go do salonu.
- Ja z nim zostanę. - powiedziała Clemence.
Ginny popatrzyła na nią ze złością  po czym wyszła. Tak samo zrobiła reszta.

***
Po dwóch godzinach Clemence wróciła do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli.
- Jak on się czuje? - spytał Ron.
- Dobrze. Choć nie pamięta nikogo i niczego. - odpowiedziała Clemence.
Wszyscy poszli do salonu. Chłopak, gdy tylko zobaczył Ginny krzyknął:
- Niech ona stąd wyjdzie! Nienawidzę jej! Wredna, ruda żmija!
Wszyscy spojrzeli na Ginny, lecz ona patrzyła na Clemence, która uśmiechała się szyderczo.
- Co ty z nim zrobiłaś? - spytała Ginny Clemence.
- Powiedziała mi prawdę! To przez ciebie nic nie pamiętam! To ty mnie zaatakowałaś! - naskoczył na nią Harry.
Ginny zrozumiała. Clemence powiedziała Harry'emu, że to ona, Ginny popchnęła Harry'ego. A przecież to nie prawda! Co za kretynka! Ginny spojrzała w oczy Wybrańca.
- Kochasz ją? - spytała
Ginny przez chwilę zobaczyła coś dziwnego w oczach Harry'ego. Niepewność? Tak, to było to.
- Tak, kocham ją. - odpowiedział jej Harry.
Ginny zaszokowało to wyznanie. Odwróciła się i ruszyła do drzwi. Lupin spojrzał na nią z troską i położył jej rękę na ramieniu. Strzepnęła ją i wyszła z salonu. Zarzuciła  kurtkę i buty i wyszła na dwór. Szła jakimiś mugolskimi uliczkami, gdy jakiś chłopak zagadnął ją:
- Ej lala przyłączysz się do nas?
Ginny podeszła do nich.
- Co to jest? - spytała pokazując na coś, co trzymał jakiś chłopak.
- To skręt. Marihuana. Nigdy nie paliłaś?
- Nie.
- Mamy jeszcze inne narkotyki. Amfetaminę, kokainę i dużo alkoholu. Brałaś kiedyś? Piłaś?
- Nie. - odpwiedziała znowu rudowłosa.
Chłopak roześmiał się a potem wskazał miejsce obok siebie. Ginny usiadła obok niego.
- Jestem Paul. A to - wskazał  na kolegę - jest Ben. A ty jesteś...?
- Ginny. - odpowiedziała szybko dziewczyna i przyjrzała się chłopakom. Paul był wysoki i chudy. Miał ciemne, niechlujnie ułożone włosy i niebieskie oczy. Drugi chłopak, Ben, miał brązowe oczy i ciemne blond włosy. Obaj byli ładni, choć wyglądali na trochę zaniedbanych. Paul podał jej coś, co nazwał wcześniej 'skrętem'. Ginny wzięła, zaciągnęła się i podała Benowi. Zakrztusiła się, bo nigdy czegoś takiego nie robiła, a.e po kilku próbach i wskazówkach Paula jakoś to ogarnęła. Siedziała z nimi, paliła, piła i gadała. Nie wiedziała nawet, która godzina. Nie przejęła się tym, że mama i reszta będą jej szukać. Było jej tutaj dobrze. Zapomniała o wszystkim. Nawet dzięki Ognistej Whisky tak dobrze się nie czuła. Po kilku godzinach wstała i ruszyła chwiejnym krokiem do domu.
- Jak chcesz to przyjdź tu jutro. Codziennie tu jesteśmy. - powiedział Ben do Ginny.
- Jasne, przyjdę. - obiecała dziewczyna i ruszyła ulicą do domu. Postanowiła, że jutro też tu przyjdzie. I pojutrze też. Miło jej się spędzało czas z tymi chłopakami. A to, co dali jej do palenia wprawiło ją w radosny nastrój i dziewczyna niczym się już  nie przejmowała.

_________________

Przepraszam, że tyle czekaliście .   ;3
Mam nadzieję, że się spodoba.
Mam do was prośbę. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie proszę komentarz z adresem waszego bloga w zakładce ' Księga gości' . Z góry dziękuje. ;*

czwartek, 7 lutego 2013

Informacja .

Przepraszam was, ale rozdział dodam w niedzielę. Mam go już napisanego na kartce tylko muszę przepisać na kompa. Dzisiaj mam pogrzeb i nie mam siły na dodanie rozdziału. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 3 .

Ginny nie mogła na to patrzeć. Ona całuje Harry'ego! Jej Harry'ego! No nie tak całkiej jej, ale on jej się przecież podoba więc tak jakby jest jej, prawda? Nie mogła tego wytrzymać. Wybiegła szybko z kuchni i pobiegła do swojego pokoju. Trzasnęła mocno drzwiami. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Była zła na Harry'ego, że pozwolił tej przeklętej Clemence się pocałować. I wcale nie protestował. I nie wyglądał wcale na niezadowolonego. A ona myślała, że ma u niego szanse. Głupia, głupia, głupia! Nagle ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź wparował do pokoju. To był Harry.
- Och, skończyłeś już całować Clemence ? - zapytała go z przekąsem Ginny.
Harry był zaskoczony jej zachowaniem.
- Gin, nie wiem o co ci cho... - zaczął, lecz ta przerwała mu ze złością:
- Po co tu przyszedłeś Harry ? Pochwalić się jak dobrze całuje Clemence ? Podobało ci się ? Idź, ona czeka na ciebie. Nie każ jej długo czekać. W końcu jesteście sobie przeznaczeni. - powiedziała rudowłosa ze łzami w oczach - Tylko pamiętaj Harry, że czasami osoba która najmocniej cię kocha, stoi tuż obok.
Po tych słowach Ginny wypchnęła Harry'ego za drzwi i zamknęła je. Po chwili dotarło do niej, jaką idiotkę z siebie zrobiła i natychmiast je otworzyła. Pottera już tam nie było. Dziewczyna przeklęła w duchu własną głupotę.

***

Harry stał jeszcze chwilę pod drzwiami Ginny zaskoczony tą sytacją. Potem odwrócił się i zszedł do kuchni. Stanął w progu i powiedział do Syriusza:
- Syriuszu, moglibyśmy porozmawiać na osobności ?
- Jasne. - odparł mu Syriusz i ruszli do drzwi frontowych.
Wyszli na dwór. Harry popatrzył w gwiazdy i powiedział:
- Chciałem prosić cię o radę. Ginny bardzo mi się podoba i myślę, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Tylko kompletnie nie wiem co mam robić. Gdy wybiegła z kuchni poszłem za nią. Miałem nadzieję, że będziemy mogli porozmawiać sam na sam, ale ona naskoczyła na mnie, żebym wracał do Clemence i wyrzuciła mnie z pokoju.
- Harry - westchnął Syriusz - nie trzeba było za nią iść. Trzeba było dać jej czasu żeby sobie to przemyślała. Myślę, ze nie tylko Clemence coś do ciebie czuje.
- Ale Ginny potraktowała mnie tak... Nawet nie umiem wyrazić tego słowami. To zabolało. Ten jej ton... pełen pogardy.
- Powiem ci Harry, ze nie warto rezygnować z marzeń. Nawet jeśli nam się wydaje, że nie mamy szans i mimo przeciwności losu powinniśmy walczyć o marzenia. Życie nie jest łatwe Harry i kto jak kto, ale ty to najlepiej powinieneś wiedzieć.
- Jej Syriuszu to było piękne. - powiedział Harry - nie myślałem, że takie słowa mogą wypłynąć z twoich ust.
- Ha, ha, ha. - zaśmiał się Syriusz

***

Ginny obudziła się. Hermiony już nie było. Ktoś zapukał.
- Proszę - powiedziała rudowłosa i usiadła na łóżku.
- Hej Ginny. Pani Weasley woła cię na śniadanie. - powiedział Harry.
- Harry poczekaj. - powiedziała Ginny - przepraszam cię za moje wczorajsze zachowanie. Jestem totalną kretynką, nie powinnam...
- Nie szkodzi. Nie umiem się na ciebie gniewać. - przerwał jej Harry - I ładnie wyglądasz z roztargnionymi włosami.
Po tych słowach uśmiechnął się i wyszedł. Ginny jęknęła i wzięła się za rozczesywanie włosów.

***

Harry pił właśnie sok gdy do kuchni weszła Ginny. Chłopak na jej widok zakrztusił się. Ubrana była w zwykłe spodenki i bluzkę na ramiączka, ale wyglądała w tym niezwykle seksownie. Lupin poklepał Harry'ego po plecach z dziwnym uśmiechem na twarzy. Pomogło. Rudowłosa usiadła naprzeciw chłopaka.
- Może chciałabyś pójść nad jezioro po śniadaniu? - spytał Harry Ginny trochę za głośno, bo nagle wszyscy umilkli i spojrzeli na chłopaka. Harry spłonął rumieńcem. Ginny roześmiała się i powiedziała:
- Chętnie, pójdę tylko po strój kąpielowy.
Ginny wstała i pobiegła na górę. W pokoju była Hermiona. Rudowłosa wyjęła z szafy  dwa kostiumy kąpielowe,  po czym zagadnęła przyjaciołkę:
- Jak myślisz, w którym będę lepiej wyglądać ?
- Weź ten czarny. Lepiej na tobie leży. - doradziła jej Hermiona - baw się dobrze.
- Dzięki, na pewno będę.
Spakowała ręcznik i czyste ciuchy do torby i zeszła na dół. Harry już tam był. Wziął od niej torbę i oboje ruszyli uśmiechnięci w stronę jeziora.
A w swoim pokoju pewna czarnowłosa dziewczyna knuła plan według którego miała zdobyć serce Harry'ego i raz na zawsze pozbyć się Ginny.

___________

Mam nadzieję że sie spodoba. ;) Napisałam trzy wersje tego rozdziału zanim zdecydowałam się na tą wersje. Komentować ! ;)