sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 11.



             Spłonęły jak świeca resztki ich romansu
Obserwował ogień w swoim destrukcyjnym tańcu
Na końcu opowieści przyniósł stary aparat
Trzymając głowę w słoju włączył samowyzwalacz
Zakochana para, której nikt nie widział więcej

Został tylko napis " love forever " pod ich zdjęciem...
Love Forever - Słoń
__________________

Ginny nie mogła w to uwierzyć. Miała nadzieję, że mama zaraz ją obudzi i zawoła na śniadanie, lub bliźniacy znowu dla żartu ją przebudzą. Wszystko, tylko nie to! Ten wilkołak gryzł Harry'ego! Musiała coś zrobić. Podniosła leżący nieopodal duży kamień i rzuciła w Greybacka. Zawarczał i odwrócił pysk w jej stronę. Ginny odwróciła się i zaczęła uciekać. Wilkołak pobiegł za nią. Biegła ile sił miała w nogach, ale cały czas słyszała za sobą Greybacka, który warczał coraz głośniej.
            Obejrzała się i to był błąd. Potknęła się o wystający korzeń. Zaczęła wymachiwać rękami ale nie złapała równowagi i runęła jak długa, rozcinając do krwi udo i kolano. Wylądowała twarzą w liściach. Parę zostało jej we włosach. Nie myśląc dłużej nad niczym podniosła się i zaczęła znowu uciekać. Zauważyła jakiś dół, w którym śmiało mogła się zmieścić i wpadła do niego. Wilkołak pobiegł dalej w jakimś szalonym pędzie.
           Przez parę minut siedziała w dole i bała się wystawić choćby palec w obawie, że Greyback może być gdzieś niedaleko.
- Wyłaź szybko, póki go nie ma. - powiedział jakiś męski głos. Głos, który był strasznie podobny do...
- Draco? - spytała przestraszona Ginny.
- Tak to ja. Wyjdź, to Ci pomogę. - powiedział.
Ginny zawachała się. A co jeśli ona wyjdzie a on ją złapie i wyda śmierciożercom? Ale była to jej jedyna nadzieja...
Nie zastanawiając się dłużej, wyszła z dołu.
- Chodź, mam świstoklik. - powiedział chłopak pokazując Ginny jakiś but.
- Umiesz tworzyć świstokliki? - zdumiała się dziewczyna.
- To nic trudnego.
          Draco ruszył, a Ginny za nim. Przez cały czas zastanawiała się dlaczego on jej pomaga? Co w niego wstąpiło? Czy on pomaga im naprawdę, czy ją oszukuje? Wyda ją Bellatrix lub jego ojcu czy pozwoli odejść? A jeżeli ten świstoklik zabierze ją prosto w pułapkę, jak Harry'ego w czasie Turnieju Trójmagicznego? Nie mogła się nad tym zastanawiać. Miała mało czasu. Postanowiła zaryzykować.
             Dotarli do ciała Harry'ego. Wokół niego było pełno krwi i Ginny była prawie przekonana, że jeśli Harry żyje to jest to prawdziwy cud. Podeszła do niego i uklękła przy nim. Złapała go za przegub ręki w poszukiwaniu pulsu. Nie było. Spróbowała na szyi. Również nic nie wyczuła. Przestraszyła się. On nie może umrzeć, nie może tak jej tu zostawić, samej, bez niego. To niemożliwe. Z oczu popłynęły jej łzy. Płakała, aż Draco nie wytrzymał i powiedział:
- Przestań się mazgaić, Weasley i bierz ten świstoklik.
- To wypowiedź w stylu Dracona Malfoy'a. Teraz przynajmniej wiem, że to prawdziwy ty.- powiedziała Ginny zanim zdążyła ugryźć się w język.
Chłopak uśmiechnął się i podał jej buta . Chwyciła go i powiedziała do chłopaka:
- Dziękuje.
Draco uśmiechnął się tajemniczo i powiedział:
- Kiedyś mi za to odpłacisz.
Zanim Ginny zdążyła zapytać go o co mu chodziło, świstoklik zaczął działać i Ginny wraz z Harrym zaczęli się przenosić.

Wylądowali na wzgórzu niedaleko Nory. Ginny zastanawiała się skąd Draco wiedział, gdzie ona mieszka? Chwyciła Harry'ego pod pachy i zaczęła ciągnąć go w stronę Nory. Wiedziała, że nie powinna tak nim ciągnąć, ale nie mogła go podnieść, bo Harry był stanowczo zbyt ciężki. Była już prawie przy domu. Zatrzymała się i spróbowała podnieść Harry'ego. Udało się za trzecim razem. Oparła go na swoim ramieniu i ruszyła w stronę domu. Dalej nie wyczuwała jego pulsu, oddechu a co najgorsze, nie czuła bicia jego serca.  W głowie miała tylko jedną myśl: Czy tak oto miało zakończyć się życie wielkiego Harry'ego Pottera, Chłopca, Który Przeżył?

___________________________________

Przepraszam, ze tyle czekaliście. :c
Dodałam w końcu ten rozdział po groźbach Rexi która obiecała, że odwiedzi mnie w nocy z keczupem na głowie jako Samara... Nie chciałabym tego przeżyć. :D
Wiem, rozdział do bani. ;/
Dedykacja dla Rexi Greend, mojej największej fanki i mojej muzy. <3 ;**