Patrzy przez okno
I co widzi?
Widzi jasne i puste niebo.
Gwiazdy wschodzące dzisiejszego wieczoru.
Widzi zdewastowane miejskie przedmieścia.
Widzi ocean wzburzony wiatrem.
I wszystko to zostało stworzone dla nas.
Wszystkie te rzeczy zostały stworzone
Dla mnie i dla ciebie…
‘’The Passenger’’ Iggy Pop
Molly
siedziała przy stole w kuchni i z niecierpliwością wyczekiwała córki. Bardzo
się o nią martwiła. Wyszła późnym południem i do tej pory nie wróciła, a była
już pierwsza w nocy. Nie wiedziała, jak Ginny wytrzyma tą sytuację. Przecież
ona kocha Harry’ego a on stracił pamięć i na domiar złego jest z Clemence, co
większości domownikom się nie spodobało. Nagle Molly usłyszała jak ktoś
zdejmuje buty w korytarzu. Pewnie to była Ginny. Molly wyszła na korytarz i
zszokowała się widokiem córki. Miała potargane włosy, przekrwione, nieobecne
oczy i dziwny oddech. Dziewczyna zdjęła buty i chwiejnym krokiem ruszyła do
schodów.
- Co ci się
stało? – spytała przestraszona Molly – ktoś cię napadł? Śmierciożercy? Trafili
cię jakimś zaklęciem?
Ginny nie
odpowiedziała. Gdy weszła na kilka pierwszych schodków, zachwiała się i spadła
z hukiem na dół. W pokoju na górze trzasnęły drzwi i Harry wyszedł żeby
zobaczyć co to był za hałas. Zobaczył Ginny na dole i panią Weasley. Rudowłosa
leżała na podłodze. Pewnie się wywaliła lub spadła ze schodów. Harry poczuł się
dziwnie widząc wykrzywioną w bólu twarz Ginny. Zszedł szybko na dół i pomógł
wstać dziewczynie. Wyglądała dziwnie. Chłopak domyślił się, że jest pijana. Ale
nie tylko to jej dolegało. Harry wiedział, że Ginny coś jeszcze jest, ale nie
miał pojęcia co to było. Nie wiedział, że dziewczyna nie tylko się upiła, ale
też najarała i naćpała. Zapewnił panią Weasley, że zaprowadzi Ginny do łóżka i
powiedział, że dziewczynę nie trafiło żadne zaklęcie. Uniknął jej pytania i nie
powiedział, że Ginny jest wypita. Pani Weasley po zapewnieniach Harry’ego
poszła spać. Ale domyśliła się, że Ginny jest pijana. Postanowiła, że
porozmawia z nią rano.
- Ooo, cześć
Harry. – powiedziała Ginny. – dlaczego nie jesteś z Clemence? Będzie się o
ciebie martwić.
- Da sobie
radę. – odpowiedział jej chłopak. – nie jest małą dziewczynką.
- Nie wiem
Harry, czemu ty z nią jesteś. Przecież ja wiem, że ona ci się nie podoba.
Jesteś z nią, bo wcisnęła ci kit, że wcześniej razem byliście i nie chcesz jej
zranić. Pewnie cię przede mną ostrzegała, ale to ja z tobą byłam przed twoim
wypadkiem. Byłeś ze mną nad jeziorem, powiedziałeś, że mnie kochasz. Że jestem
ładna. Pamiętam to Harry.
- Ja nic nie
pamiętam. Clemence twierdzi, że to ty mnie zaatakowałaś. Ja… ja nie wiem co mam
o tym myśleć. Przepraszam za to jak cię wcześniej nazwałem. Nie powinienem.
- Wierzysz
jej Harry?
- Nie. –
odpowiedział Harry.
Ginny
odetchnęła z ulgą. Może jest jeszcze nadzieja?
- Ale tobie
też nie wierze. – dodał.
Ginny poczuła
zawód. Głupia Clemence!
- Byłem w
świętym Mungu dzisiaj z twoim tatą, gdy cię nie było. Lekarz powiedział, że nie
może nic na to poradzić i trzeba czekać aż sam sobie coś przypomnę, tylko
trzeba mi pokazywać miejsca lub zdjęcia, które mogą mi pomóc odzyskać pamięć.
Na razie przypomniałem sobie o Voldemorcie i moich rodzicach. – oczy mu się
zaszkliły na to wspomnienie – a ten facet, który twierdzi że jest moim ojcem
chrzestnym, powiedział mi o Hogwarcie i tej grze na miotłach.
- On naprawdę
twoim ojcem chrzestnym, Harry. – powiedziała Ginny.
Dotarli pod
jej pokój. Dziewczyna nie mogła wytrzymać i spojrzała mu w oczy. Były piękne.
- Wiesz… -
odezwał się nagle Harry – twoje oczy coś mi przypominają, tylko nie wiem co,
ale jestem przekonany że to są same miłe wspomnienia. Dobranoc Ginny.
Przepraszam jeśli cię zraniłem. – po tych słowach znikł za drzwiami swojego
pokoju. Ginny postała jeszcze chwilę pod drzwiami i weszła chwiejnym krokiem do
pokoju. Hermiona nie spała. Pewnie na nią czekała. Gdy ją zobaczyła zapytała:
- Co ci się stało?
- Och,
naprawdę aż tak źle wyglądam? – spytała ze złością Ginny. Był zła, że wszyscy
wtykają nos w jej sprawy.
- Ty jesteś
pijana! – krzyknęła Hermiona.
- Och daj
spokój. To nic wielkiego. Spotkałam dwóch chłopaków i spędziłam z nimi trochę
czasu.
- Ginny a
gdyby ci coś zrobili? – spytała ze strachem jej przyjaciółka.
- To byli
mugole. – odparła ze spokojem Ginny.
- To co z tego? Niektórzy z mugoli też potrafią
być bardzo niebezpieczni!
- Och, daj
już spokój. Jesteś jak moja matka. Idę spać. Dobranoc. – powiedziała i nie
zważając na kazanie Hermiony poszła spać.
* * *
Promienie
słońca leniwie wdrapywały się do pokoju i oświetlały twarz pewnego czarodzieja
z blizną na czole. Chłopak przeciągnął się lekko, wstał z łóżka i spojrzał na
zegarek. Była 6:30, a pani Weasley podawała śniadanie o 8, więc miał jeszcze
trochę czasu. Ron głośno chrapał na swoim łóżku z uśmiechem na twarzy. Pewnie
śnił o Hermionie. Nie trudno się dziwić. Tych dwoje pasują do siebie jak ulał,
choć często się przekomarzają. Harry mu zazdrościł. Nie Hermiony lecz tego, że
są szczęśliwi. Mają siebie. Co prawda Harry miał Clemence, ale nie czuł do niej
nic. Był z nią, bo ona przekonała go, że byli razem przed wypadkiem. Nie chciał
jej ranić. Myślał, że z biegiem czasu uczucie do Clemence powróci. Chociaż nie
był pewny czy tego chce. Nie było w niej nic, co mogłoby się Harry’emu
spodobać. Była ładna i nie przeszkadzało mu to, że jest mugolką, ale czuł, że
Ginny wcale nie był mu obojętna przed wypadkiem. Chociaż Clemence twierdzi
inaczej. Ginny twierdzi, że to ona była z nim nad jeziorem. Harry tego nie
pamiętał i nie wiedział, komu ma wierzyć. Ufał tylko temu rudzielcowi Ronowi i
Syriuszowi. Ron nie widział momentu upadku Harry’ego, ale Syriusz twierdzi, że
to Clemence go popchnęła.
- Hej Harry. –
rudowłosa dziewczyna wyrwała go z rozmyślań. – Czemu tu tak stoisz? Wchodzisz do
łazienki czy tylko podziwiasz drzwi i ściany?
Chłopak
uśmiechnął się na jej widok. Zawsze cieszył się, gdy ją widział. Była ładna,
ładniejsza od Clemence. Harry nie miał za złe Ginny, że to ona go zaatakowała,
choć nie był do końca przekonany czy to naprawdę była ona. Nie wyglądała na
taką.
- Jak się czujesz? Wczoraj przyszłaś trochę...eee...nietrzeźwa. - zagadnął ją Harry.
- Strasznie mnie głowa boli. To jest nie do wytrzymania. - odparła Ginny.
- Aha. Mam nadzieję że pani Weasley nie będzie na ciebie bardzo wkurzona.
- Tak. Ja też mam taką nadzieję.
Zapadła niezręczna cisza. Obydwoje nie wiedzieli, co powiedzieć. Pierwsza odezwała się Ginny:
- Harry wiem, że nic nie pamiętasz ale ja tego tak nie zostawię. Będę o ciebie walczyła.
- Niby jak? - zapytał Harry.
- A tak. - odparła Ginny i pocałowała go.
Po chwili odsunęła się i zniknęła za drzwiami swojego pokoju, zostawiając Harry'ego w lekkim szoku. Po chwili się ocknął i wszedł do swojego pokoju. Jeśli Ginny tak zamierza go przekonać do siebie, to on nie ma nic przeciwko.
- Stary co się stało? Wyglądasz jak Luna. - spytał go Ron.
- Jak kto? - zdziwił się Harry.
- Nie ważne. - Ron machnął ręką z dezaprobatą.
- GDZIE TY SIĘ SZLAJAŁAŚ?! TO MOGLI BYĆ ŚMIERCIOŻERCY! MOGLI CIĘ PORWAĆ I ZABIĆ! TO BYŁ OSTATNI RAZ KIEDY WYSZŁAŚ W WAKACJE Z TEGO DOMU! ZERO DYSKUSJI! - Takie krzyki pani Weasley można było słyszeć przez dobre pół godziny, zanim zawołała wszystkich na obiad.
Harry zszedł do kuchni. Ku niezadowoleniu Clemence, usiadł obok Ginny. Po śniadaniu wszyscy się rozeszli a Harry został i gadał z Ginny na mniej i bardziej ważne tematy.
***
Po długiej rozmowie z Harrym Ginny wymknęła się z domu i znowu poszła do Bena i Paula. Musiała znowu zajarać. Gdy była już prawie na miejscu poczuła, jak coś zimnego i twardego uderza ją w tył głowy i dziewczyna upadła na ziemię.
____________________
Sorki że tyle czekaliście, ale nie miałam neta przez tydzień. ;/
Rozdział krótki, ale mam nadzieję że wybaczycie i że się wam spodoba. ;3